wtorek, 1 lipca 2025

Wycieczka!

 Przez całą swoją pracowniczą karierę (będzie tego już 15 lat w zawodzie) ni razu nie byłam na pracowniczej wycieczce. Powody (tudzież wymówki) były różne: a to nie miałam pieniędzy (co było akurat prawdą w niektórych latach), a to dzieci za małe a to mi się nie chciało itp. Aż w końcu nastał ten rok, kiedy to na taką wycieczkę zapisały się nie tylko osoby, których towarzystwo jestem w stanie znieść, ale również takie, z którymi mi się dobrze gada i które nawet (o zgrozo!) lubię. Zatem decyzja zapadła: jadę! I pojechałam. A nawet fragmentarycznie popłynęłam (nie alkoholowi ale o tym zaraz). W trakcie podróży pani pilot (dalej nie używam słowa pilotka bo dla mnie to wciąż rodzaj czapki a nie kobiecy odpowiednik pilota) przedstawiła nam kierowcę. 'To jest K i jest naszym kierowcą '. Powiedziałam wtedy do koleżanki siedzącej przede mną, że jak ktoś ma na imię K to nie wróży nic dobrego tylko kłopoty ... (I nie, wcale nie chodzi o imię Kuba). Haha,hihi,wycieczka trwa. Ostatniego dnia świtem bladym o godzinie 7 rano schodziliśmy z promu (stąd to pływanie) i autokarem zmierzaliśmy do Szczecina na krótkie zwiedzanie. Godzina 9, wlot do Szczecina, rutynowa kontrola trzeźwości. 4 radiowozy, badają wszystkich. I bach! Pan kierowca K trafiony. Kajdanki, radiowóz i nara. A nas 35 sztuk podróżujących.... Obce miasto, bez kierowcy, przewodnik już na nas czeka gdzieś w centrum. Wśród ludu wielkie oburzenie: ale jak to po spożyciu? Zabieram zatem głos i mówię, że wychodząc z jadalni o godzinie 23 z kawałkiem widziałam pana kierowcę i pana przewodnika siedzących razem przy stoliku a przed każdym z nich stała karafka wina (czyli dwie jakby ktoś nie ogarnął 😝). Pobudka była o 5:30 bo o 6 śniadanie... Zakładam, że nie wypił (ni jeden ni drugi) całej karafki w 10 minut tylko chwilę im to zajęło .. skąd więc takie zdziwienie, że w wydychanym powietrzu znalazł się alkohol? Pani pilot żartowała później (raczej słabo) że może zjadł jabłuszko...

I tak oto moja pierwsza wycieczka stała się prawdopodobnie moją ostatnią. A ci, którzy kiedyś już z tym biurem jeździli ostrzegali, że tam zawsze jest coś nie tak. I było nie tak, bo kierowca pijok to tylko wisienka na torcie. 'Co krok to prorok' jak skomentował jeden z uczestników tejże wyprawy . 🙂

niskoród

 Po tym, jak dowiedziałam się, że syn mój nie jest frajerem, raczej niewiele rzeczy jest mnie już w stanie zdziwić. Niemniej jednak, poszło ...