sobota, 26 kwietnia 2025

Poranek

 7:42, drukuję coś do pracy nawołując do syncia: jedz śniadanie bo się spóźnimy! Następnie gnam pędem z ciuchami do łazienki bo lada chwila trzeba wychodzić. 

- mamo, już zjadłem! 

- To super, na kanapie masz ubrania, ubieraj się. 

Założywszy jedną pończochę słyszę: mamo! Metka mnie drapie w majtkach! (Jest już 7:50). 

- Synu, w tych majtkach nie ma metki. 

- Ale mnie drapie! 

Wychodzę więc z łazienki rozwiązać problem i przy okazji zawiązuję dziecięciu spodnie. Biorę do ręki drugą pończochę i rozlega się: mamo! Te skarpety są twarde, ja ich nie założę! (7:52). Wybiegam z łazienki, wciąż w jednej pończosze, i zakładam dziecku nieszczęsne, 'twarde' skarpety. Po trudach i znojach udaje nam się w końcu dotrzeć do drzwi. Zakładam buty i olśnienie ze strony dziecka: mamo! Jeszcze coś słodkiego dla Filipa! To biegiem do kuchni bo przecież jeśli nie wezmę czegoś słodkiego to glut będzie się całą drogę boczył, fuczył i marudził. Nareszcie udaje nam się wykluć z domu. Wtem, dokładnie o 8:04 rozlega się z tylnego siedzenia: mamo, a kto to jest gej?  I w tym momencie wiem, że tego dnia nic już mnie nie zaskoczy...


poniedziałek, 21 kwietnia 2025

Tymczasem w święta

 Kto robił te śledzie?

Dlaczego nic nie jecie?

Ciepło dziś.

Ale żeby mecz w święta?!

A dzieci co będą jadły?

Kto chce flaczki?

Komu herbaty?

Nic nie zjedliście.

Kto gra?

Kto chce ciasto?

sobota, 19 kwietnia 2025

A wiesz, że zero to nie liczba?

 Siedzę sobie w pracy, wnerwiona na swoją klasę, i dzwoni telefon. Kurier: dzwonię do pani domofonem, i nikogo nie ma w domu.

Ja: no nie ma.

K: to jak pani nie ma w domu, to proszę sobie paczkę do paczkomatu zamawiać.

Ja: słucham?

K: proszę sobie zamawiać paczkę do paczkomatu jak pani nie ma w domu.

Ja: pan sobie chyba żartuje.

K: nie. Myśli pani że ja nie mam co robić tylko stać przy domofonie którego nikt nie odbiera?

Ja: to chyba jest pana praca żeby rozwozić paczki?

K: tak, i dbam o skuteczność a pani nie ma w domu.

Tak mnie zapienił, że przez kolejne pół godziny bluzgałam na czym świat stoi. Ale nic to. Nie minęło 5 minut a ten sam kurier dzwoni do mojej koleżanki z pracy, która siedziała ze mną w sali. I ta sama gadka: 'dzwonie do pani a pani nie ma w domu. Proszę sobie paczki do paczkomatu zamawiać.' Bluzgałyśmy obydwie.

Dnia kolejnego udałam się na umówioną wizytę do dentysty. Grzecznie 5 minut wcześniej. Siedzę w poczekalni i grzebie w telefonie. Mija 10 minut - nic. 15 - przeczytałam już połowę internetu - dalej nic. 20 - 'pani czeka na wizytę do doktora?' (nie kurwa, tak se weszłam posiedzieć). - owszem, czekam już 20 minut . - 'niestety mamy opóźnienie'. - naprawdę? Co też pani nie powie? Długo jeszcze będę czekać?

Po półgodzinnym oczekiwaniu wreszcie wlazłam do gabinetu. Wkurwiona nieziemsko (bo wciąż pamiętałam o kurierze 😜). Odpowiadałam uprzejmie tak/nie żeby przypadkiem nie dać upustu swojemu wkurwieniu, bo przecież nie chłopa wina,że coś tam u poprzedniego pacjenta było nie tak. I chyba się dentysta-sadysta zorientował, że mi się ciśnienie podniosło,bo po skończonym borowaniu rzecze tak: 'zrobilismy zęba a ponieważ na zębie obok było niewielkie przebarwienie, to pozwoliłem sobie, bez konsultacji z panią, także je zrobić. Zdaje sobie sprawę z tego, że czasu straconego w poczekalni nic pani nie wróci ale drugiego zęba ma pani od nas w gratisie.'  

I tak oto karma do mnie wróciła, nagradzając moje wkurwy darmowym leczeniem zęba, które to kosztowałoby mnie 300zl lekką ręką. Można zatem rzec, że wyszłam na zero. 

sobota, 12 kwietnia 2025

Test raz,dwa,trzy!

 A to się porobiło! Z wielkim smutkiem odkryłam,że mój blog tworzony wcześniej przepadł i raczej nie da się go odzyskać. 😩 Wytworzyłam już nawet list o treści 'drogie bravo! Miałam kiedyś bloga ale o nim na chwilę zapomniałam i już go nie ma,a chciałabym go znów mieć. Co mam zrobić?' póki co, nikt nie potrafi mi pomóc ... Zatem nie pozostało mi nic innego, jak zacząć klepać bez sensu w klawisze od nowa, bo (podobno) cytując Pana Grafika: 'świat czeka, ja czekam i pies pewnie też'. To się doczekali. Aczkolwiek nie wiem, czy pisanina moja potrwa długo, gdyż istnieje spora szansa,że po dzisiejszym dniu wyląduje w zakładzie zamkniętym. Syn mój własny żągluje dziś od rana naprzemiennie trzema tematami: Leganés vs Barcelona, Raków vs Radomiak oraz Bahrajn GP. Gówniarz nie tylko pamięta wynik i bramki z poprzednich starć ale również odtwarza je w chalupie w postaci samodzielnej gry małą piłką w korytarzu... Nie wiem jak długo będę w stanie to znieść i szczerze podziwiam kobiety, które w swoim życiu wychowały więcej niż jednego syna. 

niskoród

 Po tym, jak dowiedziałam się, że syn mój nie jest frajerem, raczej niewiele rzeczy jest mnie już w stanie zdziwić. Niemniej jednak, poszło ...